Dania z gęsiny i świętomarciński rogal to kulinarne symbole Święta Niepodległości w Polsce. Po latach zapomnienia dziś wracają do łask.
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich wywodzi się z Wielkopolski. Według legendy, pewien cukiernik z Poznania ujrzał we śnie świętego Marcina jadącego na koniu. W sennej malignie miał znaleźć podkowę zgubioną przez konia i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim właśnie kształcie.
Tyle legenda, a co o rogalu znajdziemy na karatach historii? Otóż w 1891 roku w Poznaniu, gdy zbliżał się dzień św. Marcina, który przypada właśnie 11 listopada, ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod wezwaniem św. Marcina ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wsparli biednych, tak jak czynił to patron parafii. Odpowiadając na tę prośbę jeden z cukierników upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół, aby częstować nimi biednych. W kolejnych latach do tej pięknej inicjatywy dołączyli inni. I tak obywatele z zasobniejszym portfelem kupowali wypieki, biedni zaś byli nimi częstowani.
W 2008 roku Rogal Marciński uznany został za wyjątkowy produkt regionalny, który może być wypiekany tylko na terenie Wielkopolski i Rozporządzeniem Komisji (WE) nr 1070/2008 z dnia 30 października 2008 roku „rogal świętomarciński” został wpisany do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych na terenie Unii Europejskiej.
Rogale z wyjątkowym nadzieniem są jednak dziś dostępne w polskich cukierniach, a niejedna gospodyni wykonuje je samodzielnie. Nadzienie rogala marcińskiego musi zawierać biały mak, który jest wzbogacony orzechami, bakaliami, rodzynkami, okruchami ciasta biszkoptowego, kandyzowanymi owocami, masą jajową, margaryną oraz cukrem.
Gęsina na świętego Marcina
W Polsce gęsiną raczono się już XVII wieku, lecz rozkwit hodowli gęsi w naszym kraju przypada na wiek XIX, kiedy to na warszawskiej giełdzie sprzedawano rocznie ponad 3,5 mln. żywych gęsi.
Spożywaniu gęsiny na św. Marcina także towarzyszy legenda. Według niej, gdy papież wybrał duchownego Marcina na następcę biskupa miasta Tours, ten chcąc uniknąć przyjęcia tego urzędu schował się w gęsiarni. Ptaki narobiły jednak takiego hałasu, że został odnaleziony i musiał przyjąć sakrę.
Na wsi dzień św. Marcina symbolicznie kończył rok gospodarski. Świętowano go zabawą, tańcami, zajadając się dorodnymi o tej porze roku gąskami. „Dzień świętego Marcina dużo gęsi zarzyna”, „Na świętego Marcina gęś do komina” – mówią dawne polskie przysłowia. Wówczas raczono się głównie gęsią pieczoną, dziś półgęski, „gęsie pipki”, krupnik na gęsinie, pierogi z gęsiną oraz wyśmienity pasztet to sztandarowe dania przygotowywane przez Panie z kół gospodyń wiejskich, którymi zdobywają laury podczas licznych konkursów kulinarnych.
Coraz głośniej mówi się o tym, że gęś powinna być kulinarnym symbolem Święta Niepodległości na wzór amerykańskiego indyka spożywanego w Święto Dziękczynienia. Coraz więcej organizacji w Polsce promuje tę ideę.