Dziś na wigilijnym stole, tak jak i dawniej królują postne potrawy z dodatkiem grzybów, kapusty, roślin strączkowych i maku. Wzorem naszych przodków zostawiamy miejsce przy stole dla nieoczekiwanego gościa. Tradycje te wywodzą się z wiejskiej izby, sto lat temu miały swoje uzasadnienie, o czym dziś nie pamiętamy.
Wieczerza wigilijna miała niegdyś charakter zaduszny, był to bowiem czas, gdy granica pomiędzy zaświatami a żywymi zacierała się, a dusze przodków odwiedzały żyjących bliskich. Na wigilijnym stole pojawiały się zatem pokarmy, które według ludowych wierzeń związane były ze strefą śmierci. Mak w kulturze ludowej przeznaczony był do celów rytualnych i leczniczych, miał właściwości usypiające i uśmierzające ból, istniało przekonanie, że ułatwiał kontakt z zaświatami.
W wierzeniach chłopów ze sferą śmierci kojarzone były również grzyby, które pochodziły z lasu, a więc z przestrzeni obcej i nieprzyjaznej człowiekowi. W sferze tej znajdowały się też rośliny strączkowe (fasola i groch), które były pokarmem duchów. Aby dusze przodków mogły częstować się wigilijnymi potrawami, chłopi zostawiali niektóre z nich na noc na stole.
Dodatkowe nakrycie przy stole było szykowane dla duszy przodka, lub też dla Pana Jezusa wędrującego w Wigilię po świecie razem ze św. Szczepanem.
Jakie niebo takie plony
W ten wyjątkowy czas „przejścia” chłopi wróżyli sobie jakie będą plony. „Jeżeli w wigiliją Bożego Narodzenia po skończonej uczcie niebo jest piękne, gwiaździste – to i rok następny będzie piękny i urodzajny, niebo zaś pochmurne przepowiada rok słotny. Chmary gwiazd iskrzących się na niebie oznaczają, że zboże w następnym roku będzie kopne” – zanotował ks. Władysław Siarkowski, dziewiętnastowieczny etnograf badający zwyczaje Kielecczyzny,
„Ciskanie kop” – zwyczaj ten polegał na wyrzucaniu w górę garści słomy. Jeżeli zaczepiła się u powały izby wieszczyło to dobre plony. Z noża wbitego w pieczywo odczytywano, czy zaraza zniszczy zboże, co szczegółowo opisał ks. Siarkowski:
W wigiliją Bożego Narodzenia po uczcie, kładzie się na stole pszeniczne ciasto pieczone i chleb żytni. Ciasto i chleb nakrajane powinny być tak, aby nóż włożony w jedno i drugie mógł ustać na sztorc trzonkiem do góry. Jeżeli nóż zardzewieje w cieście, to w następnym roku będzie zaraza na pszenicę, gdy zardzewieje w chlebie – na żyto padnie”.
Na Kielecczyźnie łańcuchem skuwano nogi wigilijnego stołu lub też obwiązywano je grubym sznurem, aby „przywiązał” on potrawy do domostwa i przez cały rok było ich pod dostatkiem. Jeśli domownicy po wigilijnej wieczerzy obmyli ręce w miednicy z wodą, do której wrzucono drobne pieniądze, to gwarantowało, że będą się one trzymać ich przez cały rok.

Czego nie wolno w Wigilię
W czasie Świąt Bożego Narodzenia obowiązywały liczne zakazy. Pilnowano, aby pierwszym gościem odwiedzającymi dom w Wigilię był mężczyzna, najlepiej z drobnym prezentem, mogło to być na przykład jabłko – symbol zdrowia. Niestety wizyta kobiety sprowadzały na dom pecha, dlatego starały się one nie wychodzić w Wigilię z domu.
Pilnowano też, żeby podczas wieczerzy nie odkładać na stół łyżki. Cały czas trzymano ją w zębach lub w ręku. Uchybienie zakazowi groziło dotkliwym bólem krzyża, uniemożliwiającym pracę w polu i gospodarstwie. W Wigilię dobrze było ukraść coś drobnego sąsiadowi, miało to przynieść dostatek w nadchodzącym roku . Było to przez społeczność tolerowane i wybaczane. Obowiązywał za to całkowity zakaz pożyczania czegokolwiek, zarówno pieniędzy jak i rzeczy. Złamanie zakazu mogło spowodować, że gospodarz straci jakąś część majątku.
Do naszych czasów chłopskie, wigilijne zwyczaje przetrwały tylko jako symbol, lecz dla naszych przodków miały wyjątkowe znaczenie. Warto o nich pamiętać ponieważ stanowią bogactwo niematerialnego dziedzictwa kultury polskiej wsi.
