Integracją społeczności Straszęcina

Aktualności

Danuta Krawiec – przewodnicząca stowarzyszenia Koło Gospodyń Wiejskich im. Księżnej Heleny Jabłonowskiej w Straszęcinie na Podkarpaciu i właścicielka agroturystyki dała się poznać jako osoba ciepła, gościnna i wyrozumiała. To ona i jej rodzina otoczyła opieką kilka ukraińskich rodzin, które uciekły przed wojną. Pisałam o tym w tekście pt. „Żyjemy jak w dobrej rodzinie„. Tym razem rozmawiam z panią Danutą o działalności społecznej w Straszęcinie.

Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Co to za miejscowość i jak wiele osób mieszka w Straszęcinie?

Danuta Krawiec: Mieszka tu około 2 tysięcy osób. Jest to podmiejska miejscowość w gminie Żyraków. Mamy wieś starą, dawne obiekty po Iglopolu, spółdzielnię mieszkaniową. Powstaje też osiedle prywatne, przy którym pracują m.in. Ukraińcy. Mamy tu duże sklepy wielkopowierzchniowe i kilka mniejszych. Jest szkoła i przedszkole. Do miasta powiatowego – Dębicy jest zaledwie 4 km, a to nie jest dużo.

Jest pani przewodniczącą KGW Straszęcin. Co robi Wasze Koło? Czym się zajmuje?

Głównie skupiamy się na kultywowaniu tradycji, przede wszystkim kulinarnych, ale nie tylko. Zajmujemy się zdrowym żywieniem, dietetyką, sportem. Prowadzimy działania ekologiczne związane z ochroną przyrody w ramach koła natury. Bierzemy udział w pokazach stołów świątecznych. Robimy ozdoby i potrawy. Tradycje wydobywamy od mam i babć.

Przewodniczącą Koła zostałam w 2015 roku, choć byłam w nim dużo wcześniej. Odpowiedziałam na zapotrzebowanie członkiń, żeby coś robić więcej, ale wtedy nie było pieniędzy, gmina nie bardzo chciała dofinansować działalność kół. Więc trzeba było wejść w KRS, żeby starać się o fundusze z zewnątrz. Zarejestrowaliśmy nasze KGW jako stowarzyszenie.

Pierwszym naszym projektem była inicjatywa p.n. „150 przepisów na 150 lat KGW”. Zbierałyśmy przepisy na potrawy lokalne. Mamy już 150 receptur, musimy je uporządkować. Chcemy je wydać w formie książeczki. To będzie Przepiśnik.

Realizowałyśmy potem wiele różnych projektów. W tej chwili trwają np. warsztaty szydełkowe. Młode dziewczyny chciały się uczyć, więc przywiozłam im instruktorkę. Druga część tych warsztatów ma być po świętach.

Muszę się pochwalić, że jesteśmy chyba jedynym KGW, które ma imię: księżnej Heleny Jabłonowskiej. Kiedyś wyczytałam w kronice, że koła gospodyń w latach 30. zakładała księżna Helena Jabłonowska, mieszkająca na tych terenach. Ona je finansowała, robiła kursy, uczyła jak się opiekować dziećmi, jak przygotowywać potrawy. Powiedziałam to na spotkaniu Koła i wtedy sołtys wykrzyknął: „Słuchaj, ja cię skontaktuje z wnuczkami księżnej Heleny Jabłonowskiej”. Jak spotkałyśmy się z jej wnuczkami, zapytałyśmy, czy możemy nadać imię księżnej naszemu Kołu. Zgodziły się. Zresztą mamy z tymi paniami kontakt do dzisiaj.

Helena Jabłonowska znała dobrze niemiecki. W czasie wojny, obok Dębicy był obóz jeniecki, bardzo ciężki. Tylko księżnej można było wjechać do tego obozu. Ona zawoziła płody ziemi do jeńców i ich dokarmiała. Pewnie dzięki temu niektórzy przeżyli. Jej grób jest na naszym cmentarzu. Przyjęłyśmy jej imię i jesteśmy KGW im. Księżnej Heleny Jabłonowskiej w Straszęcinie.

To piękna postać i wspaniała patronka dla Waszego Koła. Proszę powiedzieć, ile osób działa w Kole i czy są w nim panowie?

W Kole jest 36 osób. Panów też mamy. Zawsze sołtys był naszym członkiem. On nam bardzo pomaga. Wpisałyśmy też swoich mężów. Mężczyźni są bardzo potrzebni w działalności koła. Bo np. jak robimy wieńce dożynkowe, które są bardzo ciężkie, panowie pomagają je nosić, przynoszą zboże.

Mamy też młode osoby w stowarzyszeniu i powierzyłam im prowadzenie profilu KGW na FB. Chcę, żeby miały okazję się wykazać. A naszą kronikę prowadzi nauczycielka, która też jest członkinią KGW.

Nasze Koło istniało od dawna. W historii mieliśmy takie czasy, kiedy było wstyd należeć do KGW. Odnalazłyśmy dawno temu naszą kronikę. Wydobyłam ją ze szkoły. Jak się uaktywniłyśmy, to zaczęłyśmy ją kontynuować i prowadzimy ją po dzień dzisiejszy. Mamy nawet drugą, bo pierwsza już się zapełniła.

Kroniki to ogromny skarbiec wiedzy. Byłam współorganizatorką przeglądu kronik różnych KGW w powiecie dębickim. Takie przeglądy odbywały się do czasu pandemii. Musimy je ponownie uruchomić.

Czy mieszkańcy Straszęcina są zintegrowani?

Nie do końca, bo nasza miejscowość składa się z 3 sektorów: starej wsi, bloków należących do spółdzielni mieszkaniowej Iglopol oraz osiedla domków nowo wybudowanych. Mamy dużo ludności napływowej. Zresztą my z mężem też przyjechaliśmy tutaj do pracy.

Nie jest to zintegrowana wioska. Nad tym pracujemy. Nie tyle się to udaje naszemu Kołu, co naszej członkini, która też jest strażaczką. Ela to młoda dziewczyna, która prowadzi Dziecięcą Akademię Strażaka przy Ochotniczej Straży Pożarnej. Myślę, że mamy tych dzieci na pewno się integrują. Jako Koło staramy się jej pomagać. Dopiero wchodzimy we współpracę z OSP, ale już realizowaliśmy razem projekt pt. „Pieczenie ciasteczek dla tatusia” z okazji Dnia Ojca. My piekłyśmy z dziećmi różne ciasteczka, one je ozdabiały. Te warsztaty trwały parę godzin. Po zajęciach to tatusiowie mieli odebrać swoje pociechy. Wówczas dzieci obdarowywały ich tymi ciasteczkami. Ile to było radości!

Dziękuję za rozmowę!

KGW Straszęcin

źródło: https://witrynawiejska.org.pl/2022/12/27/pracujemy-nad-integracja-spolecznosci-straszecina/?fbclid=IwAR2qv9plyjF4iGf4_48g7HAPd9nvVZOkjCiwF5IQI4JM7XaaFAh9q0Y0jJA

Łukasz Bełdowski
Redaktor serwisu, fotograf, producent filmów reportażowych i dokumentalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *