Zdrowa kuchnia naszych przodków.

Aktualności

Kto się naje rzepy, to ma brzuch jak cepy”  mówili mieszkańcy wsi.  Zapomniane dziś warzywo niegdyś było zdrową przekąską, którą zaspokajano głód podczas „pasionki”. Potrawy z warzyw, kaszy, owoców i mąki były podstawą diety naszych przodków. Chętnie korzystali też z darów lasu.

Mieszkańcy wsi jadali skromnie, mięso tylko w niedzielę i w czasie świąt. Na stołach królowały dania z kapusty, kaszy, ziemniaków, roślin strączkowych, mąki i mleka.

Kapusta była podstawą wyżywienia mieszkańców dawnej wsi. W żadnym chłopskim domu nie mogło zabraknąć, zdrowej, kiszonej kapusty. Kiszono ją w beczkach, często dorzucając do poszatkowanych części całe główki i świeże jabłka. Głowy ukiszonej kapusty krojono jak chleb i raczono się nią w zimie, dostarczając organizmowi niezbędnych witamin. W parze z grochem stanowiła popularne danie świąteczne oraz weselne. Kiszoną kapustę wyciskano nad beczką, płukano i gotowano. Groch moczono przez całą noc, gotowano, przecierano przez sito i dodawano do kapusty. Danie wzbogacano cebulą smażoną na maśle i doprawiano przyprawami.

Zdrowe polewki

Na chłopskim stole nie mogło zabraknąć barszczu  z czerwonych buraków. Ugotowane buraczki, gospodynie ucierały na tarce i podawały z dodatkiem śmietany, soli, chrzanu i gotowanych  ziemniaków. Popularną polewką  był też barszcz biały, gotowany na zakwasie z ziemniakami,  zabielony śmietaną i okraszony cebulką i skwarkami.

W osolonej wodzie gotowano  miąższ dyni razem z kaszą jaglaną, a  na koniec danie to zalewano mlekiem. Pestki z dyni  jedzono świeże i suszone. Miały zbawienny wpływ na zdrowie, leczyły robaczycę i schorzenia prostaty.

Wykorzystanie w kuchni ogórków niewiele zmieniło się od minionych czasów. Także na chłopski stół podawano mizerię, kiszono ogórki w kamiennych garnkach lub beczkach, gotowano „ogórkową”. Weselnicy potrafili zjeść całą beczkę kiszonych ogórków, taki to był rarytas na ówczesnych przyjęciach.

Witaminy z owoców

Marchewka najlepiej smakowała na surowo, ale dodawano ją także do zup, kiszonej kapusty, była dodatkiem do świątecznych i weselnych obiadów. Marchew przechowywano w piwnicach, przysypana piaskiem długo zachowywała świeżość. Popularny był także placek z marchwi.

Mak był powszechnym dodatkiem do ciast, posypywano nim także wypieczony chleb. Płaczliwe dzieci otrzymywały wywar z maku na uspokojenie. Ulubionym przysmakiem dzieci był bób. Jedzono go zaraz po ugotowaniu lub zabierano jako przekąskę „w pole”.

Owoce miały wielką wartość dla mieszkańców dawnej wsi. Były urozmaiceniem dla skromnych posiłków i źródłem witamin, cennych zwłaszcza dla dzieci. Ze świeżych owoców gotowano polewki, kompoty, nadziewano nimi knedle i pierogi. Dżemy i konfitury nie były tak powszechne jak dziś, ze względu na wysoką cenę cukru. Na wsiach, potrawą niemal codzienną był garus – zupa z suszonych lub świeżych owoców. Ugotowane owoce przecierano przez sito, mieszano z wywarem, dosładzano do smaku. Podawano z ugotowaną na sypko kaszą jaglaną.

Napary na zimę

Mieszkańcy wsi korzystali z darów lasu. Dzieci pasące gęsi i krowy zajadały się owocami buka, orzechami laskowymi, malinami i jeżynami. Zimą mieszkańcy wsi pili napary z wysuszonych latem kwiatów lipy i liści poziomek. W dużych ilościach zbierali grzyby i dodawali je do wielu potraw: zup, sosów, pierogów. Zimą przyrządzali potrawy z grzybów suszonych i marynowanych.

Zioła, owoce dziko rosnących drzew były podstawą ludowej medycyny. Zbierano orzeszki bukowe na olej, jagody leśne suszono i stosowano w leczeniu biegunki. Suszono kwiaty z czarnego bzu i parzono z nich herbatki, które pomagały wyleczyć się z przeziębienia. Na infekcje górnych dróg oddechowych pomagał też sok z dojrzałych owoców czarnego bzu. Za lek wzmacniający cały organizm uważano sok z owoców dzikiej róży, pito go codziennie. Dorośli leczyli się także nalewkami: czosnkówką, pieprzówką, pigwówką, orzechówką. Na przeziębienie dobrze było napić się chabrówki.  Płatki chabrów zalewano wodą przegotowaną z cukrem, po dwóch tygodniach dolewano do wyciągu spirytus. Z kwiatów chabra przygotowywano także winko chabrowe.

Kwaski buraczane leczyły z anemii. Orzeźwiający napój przygotowywano z pokrojonych czerwonych buraków, które zalewano wodą i lekko słodzono. Po pięciu dniach kwaski zlewano do butelki. Napój pito także w czasie ciężkiej pracy w polu podczas żniw, orzeźwiał i wzmacniał organizm. Czasem do napoju dodawano skórkę chleba razowego, aby sfermentował, był to rarytas w czasie upałów.

Cenna mąka

Gospodynie wykreowały wiele potraw z mąki, którą dodawano niemal do wszystkiego. Z mąki żytniej pieczono chleb i podpłomyki, a pszennej wyrabiano kluski, makaron i ciasta na święta. Dodawano mąkę do zup: barszczu, żuru, wodzianki, czerniny, zalewajki, parki i lemieszki.

Lemieszka to potrawa już dziś całkowicie zapomniana. Na gotującą się wodę wrzucano mąkę pszenną, ciągle mieszając. Otrzymaną masę wykładano na talerze i jedzono razem z mlekiem lub słoniną. Bardziej bogata w składniki była gamrota, oprócz mąki pszennej do gotującej się wody dodawano śmietanę, jaja, mleko i sól .

Na podstawie wydawnictwa Muzeum Wsi Kieleckiej „Lemieszka, siemieniec, gamrota…Zapomniane potrawy ludowe Kielecczyzny” prof. Elżbiety Szot-Radziszewskiej.

Łukasz Bełdowski
Redaktor serwisu, fotograf, producent filmów reportażowych i dokumentalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *