Tryumf życia nad śmiercią – Wielki Tydzień w kulturze ludowej

Aktualności

Ostatnie dni oczekiwania na Zmartwychwstanie Chrystusa były na dawnej wsi czasem wyciszenia, modlitwy i ścisłego postu. Wypełniały go także  obrzędy i zwyczaje mające zapewnić pomyślność i zdrowie.

Dawniej wszelkie prace związane z przygotowaniem domu i obejścia do świąt należało zakończyć najpóźniej do Wielkiego Wtorku. Tego dnia gospodynie kończyły także przygotowywanie potraw mających dłuższą trwałość, które szykowały na świąteczny posiłek.  W Wielką Środę  rozpoczynały się przygotowania do obchodów Męki Pańskiej. Na kościelnych ołtarzach gasły świece, kapłani uderzali brewiarzami o pulpity, a wiejscy chłopcy tłukli kijami o kościelne ławki. Potem hałasowanie przenosiło się między wiejskie opłotki, w ruch szły drewniane kołatki, których intensywny dźwięk miał  ostatecznie wygonić ze wsi post. Powszechne było uderzanie kijami o płoty i furtki.

W Wielki Czwartek  na Ponidziu, tuż  po wieczornym nabożeństwie młodzież wyruszała w procesji, śpiewając nabożne pieśni.  Na jej czele szedł krucyfer czyli  młodzieniec niosący krzyż z figurą ukrzyżowanego Chrystusa. Po zakończeniu procesji, młodzi ludzie biegli do pobliskiej rzeki, aby obmyć się w wodzie. Zwyczaj ten miał być pamiątką przejścia Pana Jezusa przez rzekę Cedron. Strzegła także uczestników kąpieli  przed „bolakami i jadówkami”. Kto nie umył się w rzece czy stawie poprzedniego wieczoru, czynił to o świcie w Wielki Piątek.

Pogrzeb żuru i śledzia

Zabawa zwana „pogrzebem żuru i śledzia” odbywała się w Wielki Piątek lub w Wielką Sobotę, a symbolizować miała bliski koniec okresu wielkopostnego oraz ostateczne pożegnać nędzną polewkę, którą jadano podczas jego trwania. Uczestnikami zabawy byli młodzi chłopcy, garnek ze znienawidzonym żurem, lub inną substancją, która go symbolizowała był przez nich rozbijany a potem zakopywany. Zakopywano także szkielet śledzia, prawdziwy lub drewniany, który wcześniej ciągniony był na sznurku przez całą wieś.

Bziukanie i tarabanienie

W Koprzywnicy ( woj.  świętokrzyskie) w Wielką Sobotę do dziś  kultywuje się unikatowy zwyczaj „bziukania”, czyli wydmuchiwania na płonącą pochodnię nafty.  Od XIX wieku podtrzymują tę tradycję tutejsi strażacy. Nazwa “bziukanie” wzięła się od specyficznego odgłosu, jaki towarzyszy wydmuchiwaniu nafty na płonące pochodnie. Jedna z teorii dotycząca pochodzenia zwyczaju  głosi, że „bziukacze” poprzez tworzenie długich ognistych smug mieli oświetlać drogę Chrystusowi.  Inna, że jego praktykowanie rozpoczęło się od Powstania Styczniowego, kiedy carskie władze  zakazywały  hucznego świętowania Zmartwychwstania Jezusa. Aby ominąć zakaz  i cieszyć się ze Zmartwychwstania, wymyślono widowiskowe „bziukanie”.  Zwyczaj został wpisany na listę Niematerialnego Dziedzictwa Kultury UNESCO w 2021 roku. Tradycja przerwała do dziś i każdego roku ściąga do Koprzywnicy tłumy turystów. W pobliskich Iwaniskach wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa będą oznajmiać bębniarze, uderzający w taraban przechowywany w tutejszej remizie od lat.

Święcenie pokarmów

Na dawnej wsi  święciło się całą żywność przeznaczoną na śniadanie wielkanocne. Przynoszono je w dużych koszach wyłożonych białym płótnem. Święcenie odbywało się nie tylko w kościołach, lecz także przed dworami czy w pobliżu kapliczek i przydrożnych krzyży.

Po powrocie do domów przekładano „święcone” na nakryty białym obrusem stół. Do kosza zaś zmiatano śmieci z izby, co miało chronić domostwo przed zalęgnięciem się robactwa. Obrus, na którym podczas Wielkanocy leżało święcone, nabierał szczególnych właściwości, wyniesienie go przed dom podczas burzy chroniło obejście przed piorunami.
W Wielką Niedzielę świętowanie rozpoczynano od porannej mszy rezurekcyjnej. Podczas mszy strzelano na wiwat z kościelnych moździerzy, wokół kościołów palono ogniska, wszyscy składali sobie życzenia ”Wesołego Alleluja”. Po rezurekcji młodzi chłopcy wracali do domu biegiem, wierzono, że który parobek pierwszy do domu przybędzie, tego gospodarz pierwszy ukończy w danym roku żniwa. Podczas śniadania  dzielono się święconym jajkiem,  a często raczono się  obficie chrzanem, co miało chronić przez cały rok od bólów zębów, gardła i brzucha. Niedzielę spędzano w gronie rodzinnym, przy stole. Rodzinny czas  urozmaicano sobie zabawą pisankami i  kraszankami, zwaną „wybitki”. Polegała ona na stukaniu się jajkami, które toczone były  po stole lub trzymane w rękach. Wygrywał ten, którego jajo nie pękło, w nagrodę zabierał jajka przeciwników.

Łukasz Bełdowski
Redaktor serwisu, fotograf, producent filmów reportażowych i dokumentalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *