Poniedziałek Wielkanocny na dawnej wsi

Aktualności

Poniedziałek Wielkanocny – niegdyś pełen zabaw, zalotów i oblewania wodą, a także zwyczajów, które wzmacniały poczucie wspólnoty i  budowały sąsiedzkie więzi.

Radośnie obchodzono Poniedziałek Wielkanocny na wsiach w okolicach Sandomierza, co zanotował znakomity dziewiętnastowieczny etnograf Oskar Kolberg:

Parobcy z pełnemi wody konewkami, idą wtedy do tych chałup, gdzie są dorosłe dziewczęta. Jeśli dziewczyna się nie spostrzeże, zlaną jest przez wchodzącego od stóp do głów. Jeśli zaś dostrzeże ich zanim wejdą, ucieka na strych wziąwszy z sobą naczynie z wodą i stamtąd oblewa się wchodzących do sieni chłopaków. Gdy zejdzie ze strychu, parobcy odwzajemniają się jej, lubo już mnie natarczywie. Rodzice częstują tych gości plackiem, mięsem i wódką”.

Panna, która na sucho przeżyła Lany Poniedziałek, miała powód do zmartwień, oznaczało to,  że nie ma powodzenia u płci przeciwnej i możemieć kłopoty z zamążpójściem.

O świcie, w Poniedziałek Wielkanocny gospodarze obchodzili swe pola w uroczystych procesjach. Na czele orszaku stało dwóch najstarszych mężczyzn, jeden niósł „passyją Pana Jezusa” przystrojoną w bibułowe kwiaty i barwne wstęgi, drugi kropił mijane pola święconą wodą. Śpiewając pobożne pieśni odwiedzali wszystkie pola, a potem chałupy. 

„Biorący udział w tej procesyi nazywają się śmiguściarze, ponieważ po odbytym po polach obchodzie, któren starają się równo ze wschodem słońca ukończyć, gromadnie chodzą z chałupy do chałupy po śmiguście. Kto z gospodarzy chce chodzić po śmiguście  i należeć do orszaku procesjonalnego, musi się wkupić t.j. innym gospodarzom sprawić fundę. Nadmieniony obchód odbywa się jako ochrona od zarazy pól – zapisał inny badacz kultury ludowej ks. Władysław Siarkowski. 

We wsi Dobra k. Limanowej  nocy z niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny można było spotkać  dziadów śmigusowych, zwanych też „słomiokami” lub „słomiakami”. Nachodzili gospodarzy najczęściej około godziny trzeciej w nocy, trąbili i wydawali dziwne pomruki, w ten sposób prosząc o datek. Wyglądali dość przerażająco, twarze skrywały futrzane maski, a ich stroje uplecione były ze słomy. Legenda mów, że w odległych czasach do wioski przybyli jeńcy, którym udało się zbiec z tatarskiej niewoli. Odziani byli w łachmany poprzetykane słomą, aby zatrzymać odrobinę ciepła. Ponieważ Tatarzy oszpecili ich twarze i pozbawili języków nie mogli mówić. Mieszkańcy pomogli nieszczęśnikom, dlatego ich wieś nazwano Dobrą.

W okolicach Krakowa, Bochni i Wieliczki, w drugi dzień świąt grasowała Siuda Baba. Był to mężczyzna przebrany za ubraną w łachmany i usmoloną na twarzy kobietę. Babie towarzyszy Cygan i kilku krakowiaków. Orszak ten chodził od chaty do chaty i zbierał datki wśród mieszkańców, przy okazji smarując panny sadzą, oraz próbują człapać mieszkające tam młode dziewczęta i uprowadzić.Można się było od tego  wykupić poczęstunkiem lub całusem.

Według etnolog Barbary Ogrodowskiej tradycja  ta nawiązuje do wiosennych słowiańskich obrzędów wypędzania zimy. Związana jest z nią legenda o pogańskiej świątyni w Lednicy Górnej, która stała nad źródełkiem w świętym gaju pod Kopcową Górą. Kapłanka, która strzegła w niej ognia, raz do roku wraz z nadejściem wiosny wychodziła  w poszukiwaniu swojej następczyni.  Symbolizująca kapłankę Siuda Baba była czarna od sadzy, bo przez cały rok pilnowała  ognia i nie wolno jej było się ani przebrać ani też myć. W Lednicy Górnej działa Stowarzyszenie Wspierające Rozwój Wsi Lednica Górna „Ledniczanie”, które pomaga młodzieży w podtrzymywaniu tej  tradycji.

Foto. Muzeum Wsi Kieleckiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *